Kurt Wimmer wyrasta na rezysera, ktorego filmy ponosza kleske w kinach zas staja sie kultowe,dzieki inyym sposobom dystrybucji. Tak stalo sie z filmem "Equlibrium", ktorego premiera byla przesuwana niejednokrotnie, co doprowadzilo do tego ze w kinach przeszedl bez echa. Na dodatek z udzialu w filmie zrezygnowal Leonardo DiCaprio, ktory pierwotnie mial grac role Christiana Bale'a. Pozniej film przezywal wielkie odrodzenie na rynku dvd/video i w necie.
Jesli chodzi o film "Ultraviolet", ta sytuacja ma szanse sie powtorzyc. Premiera tez zostala przesunieta i odbyla sie dopiero w ostatni piatek. Po projekcji (w kinie nie na kompie z racji ze mieszkam w USA) mam mieszane uczucia. Wimmer stworzyl kino wirtualne, takie polaczenie "Equilibrium", "Aeon Flux", "Returner", Matrix" i "Immortal".
Film ten stanie sie zapewne kolejnym duzym krokiem ku kinu czysto witrualnemu. Mamy tutaj cale sekwencje akcji zrobione za pomoca tylko komputera np. sceny poscigu kiedy Violet ucieka na motocyklu jadac po scianach wiezowcow za nic majac sobie prawo grawitacji. W filmie dzieje sie naprawde duzo, choc sceny kaskaderskie, w szczegolnosci walki sa niestety niedopracowane. "Equilibrium" tutaj wyraznie goruje. Spowodowane jest to zapewne faktem, ze film nie mial jak na film hollywodzki zbyt duzego budzetu (30 mln $). Duzy plus filmu to sama Milla Jovovich, ktora wyglada znakomicie i potwierdza, ze do tego typu rol nadaje sie najlepiej (Piaty Element, Resident Evil).
Podsumowujac polecam dla widzow lubiacych ogladac, co tez komputer potrafi zdzialac na ekranie. Znaczenie lepszy od "Aeon Flux", ale niestety znacznie gorszy od "Equilibrium".
Podobnie jak negative myślę że nie bede rozczarowany.
- spoko komentarz wiem czego moge się teraz spodziewać :)
PZDR
Taki sobie pokaz fajerwerkow z taką sobie fabułą, walki nie są tak tragiczne, jak mi się wydawało po obejrzeniu klipow, bo sporo z nich zostało wycięte, ale dalej to nic nadzwyczajnego. Zaczyna się ciekawie (poza zabawami z grawitacją, bo to mi się nie podobało), ale im dalej tym gorzej. Zabrakło chyba pomysłow na to jak wcisnąć do filmu jeszcze jedną walkę i wyszło to dość mało przekonywująco. Teksty też nie powalają, ciągle coś w stylu:
Z1-"jesteśmy od ciebie silniejsi"
Z2-"jesteśmy od ciebie szybsi"
V-"Tak, ale żaden z was nie jest tak wk*****ny jak ja..."
(Z=zły drab V=Violet)
Takie coś może było fajne w czasach pierwszego Rambo, ale nie teraz.
O grze aktorow nie można wiele powiedzieć, bo poza Violet, Six i tym złym gościem, żeden nie pożyje wystarczająco długo żeby pokazać na co go stać, a sama Milla raczej nie ma wielu okazji pomiędzy walkami. Poza tym nie jest źle.
Moja ocena to 6/10, ale chyba tylko z sympati do Milli.
Film obejżałem na kompie, ale jak będzie w Polskich kinach to pojdę na niego, pooglądać efekty i Millę (świetnie wygląda).
AAAAAaaaaaaaaaaamen :) Ludzie, nie mówicie mi że chcieliście czegoś innego :) Albo co gorsza że się czegoś innego spodziewaliści? :)