Recenzja filmu

Ultraviolet (2006)
Kurt Wimmer
Milla Jovovich
Cameron Bright

Przerost formy nad treścią

Film "Ultraviolet" na licznych forach internetowych został zrównany z ziemią. Zarzutów było bardzo wiele: płytka fabuła, efekty specjalne na żenującym poziomie a na dodatek złego Mila Jovovich w
Film "Ultraviolet" na licznych forach internetowych został zrównany z ziemią. Zarzutów było bardzo wiele: płytka fabuła, efekty specjalne na żenującym poziomie a na dodatek złego Mila Jovovich w kreacji godnej Złotej Maliny. Mimo to jednak postanowiłem film ten obejrzeć. Czy ryzyko się opłaciło? "Ultraviolet" to kolejna ekranizacja komiksu. Można więc z góry się spodziewać, że główną atrakcją filmu będzie nieskończony pokaz efektów specjalnych i dźwiękowych. I tak jest w istocie choć mogę śmiało powiedzieć, że cały film można określić jako jeden długi efekt specjalny. Twórcy bowiem nawet na chwilę nie skupiają się na samej historii. Ważna jest tylko akcja. Dlatego też trudno mi nawet streścić fabułę. Tyczy się ona walki ludzi z półwampirami. Tylko tyle można zrozumieć z bełkotu, który wprowadzony zostaje na ekran już od pierwszych scen i nie znika aż do samego końca. Jak więc sprawują się w tej sytuacji efekty specjalne, które mogą być jedynym atutem całej produkcji? Średnio. Praktycznie cały filmowy świat stworzono przy użyciu technik cyfrowych. Wszelkie ogromne budynki, ulice przyszłości czy nawet samochody to nie elementy scenografii a jedynie wygenerowane komputerowo obiekty. Niektóre z nich są śliczne lecz większość razi sztucznością wykonania. Jazda motorem po ścianie wieżowca wyszła najgorzej. Momentami przypomina to bardziej ubogą wersję "Toy story" niż współczesny fabularny film akcji. Warto jednak zwrócić uwagę, że kilka scen wykonano w naprawdę imponujący sposób. Przepadają one jednak w gąszczu sekwencji zrealizowanych na siłę, tylko po to by trzymać się kiepskiego i wydumanego scenariusza. Przerost formy nad treścią. Aktorstwo też nie jest najwyższej próby. Mila Jovovich to aktorka słaba, więc tym trudniej jej było wykrzesać cokolwiek z płaskiej postaci Violet. Dialogi często brzmią tak patetycznie, że aż chce się wyłączyć głos. Razi również charakteryzacja aktorów. Rozumiem, że kino fantastyczne rządzi się swoimi prawami (a raczej ich brakiem), ale tym razem twórcy popadli w śmieszność. Przykładem niech będzie główny przeciwnik Violet z dziwnie zaobrączkowanym nosem. "Ultraviolet" jest filmem złym, choć z całą pewnością nie zasługuje na miano największej filmowej porażki roku. Trudno mi sobie po prostu wyobrazić, by ktoś już w trakcie seansu nie wykrył, jak wiele błędów podczas realizacji popełnili twórcy. A jest ich tak wiele, że samo ich wyliczanie po pewnym czasie staje się nudne. Tak samo jak śledzenie losów Violtet.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Pamiętam doskonale, jak do kin wchodziło "Equilibrium". Masa ciepłych, zazwyczaj pozytywnych, recenzji,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones